środa, 27 lipca 2016

Ciągła walka

Nadszedł czas, żeby w końcu coś napisać. Ostatnio rzadko odwiedzam blogi parentingowe. Boli mnie głęboko w sercu i doświadczam niesprawiedliwości oglądając roześmiane buzie zdrowych dzieci i szczęśliwych mam. Życie jest jakie jest. A prawda jest taka, że jestem mamą niepełnosprawnego dziecka. Jarek skończył 10 miesięcy i posadzony ledwo siedzi. Pulpet w tym samym wieku już raczkował, gaworzył, reagował na "a kuku", "tu sroczka kaszkę warzyła". Jarek idzie do przodu, ale z dużym opóźnieniem. Przyznam szczerze, że mam takie momenty kiedy gryzie mnie w środku. Lekarze doszukują się choroby genetycznej i mocno mnie to boli. Myślałam, że to wina małowodzia w trakcie ciąży - taki był zgnieciony w brzuchu i nie wyćwiczył tych mięśni jak powinien. Na ostatniej wizycie neurolog powiedziała, że "coś się chyba kroi", Jarek nie robi to co powinien robić 10-miesięczny brzdąc mimo intensywnej terapii.