niedziela, 23 sierpnia 2015

Strach przed porodem

Nawet nie zdawałam sobie sprawy ile rzeczy muszę jeszcze przygotować dla dzidziusia i dla siebie. Nie przyszło mi nawet do głowy, że potrzeba takich rzeczy jak przewijak, wkładki laktacyjne, koszula do szpitala, czy witaminy K+D. Dzisiaj rano sporządziłam listę i złapałam się za głowę jak głęboko jeszcze jestem w czarnej dupie, a do porodu tuż tuż. Z tego co zdążyłam zrobić to wyprać w płynie ubranka 0-6m, wyprasować i posegregować w szufladzie. A.... i jeszcze zdążyłam kupić chustę do noszenia Natibaby, używaną przez OLX - jeden konkretny zakup.

Od dzisiaj zaczyna się 35 tydzień ciąży. W pierwszej ciąży o tej porze musiałam leżeć i nie ruszać się ze względu na niespodziewane rozwarcie, które wynosiło 2 cm. Leżałam plackiem bite dwa tygodnie. Mąż po pracy robił mi obiadki, przynosił słodkości, jogurty, siaty owoców i soki. Ja leżałam jak królowa na łożu i spałam po 14 godzin dziennie. Jak w SPA :D

Ostatnio trochę narzekałam. Mąż po powrocie z zagranicy cały czas szuka pracy, z kolei ja orzekłam mamie, że już nie usiedzę na krześle przez kilka godzin - na miękkim tapczanie jest mi ciężko znaleźć pozycję, a więc w trójkę siedzimy w domu, o przepraszam - w czwórkę - jeden osobnik w brzusiu. Staram się jak mogę zajmować Pulpetem. Rano wstajemy o 6-7, obowiązkowo mleko, potem układamy puzzle "Mama puzle damy" (Mama puzzle układamy), oglądamy bajki, rysujemy samochody, samoloty i pociągi. Wychodzimy na dwór, układamy wieże z klocków, układamy kurkę z układanki, jemy posiłki. Mąż zajmuje się robieniem zakupów, gotowaniem obiadów, sprzątaniem. Czasem wychodzi z Pulpetem na piłkę. Jakoś ciułamy. Dni mi przelatują przez palce i mam wrażenie ciągłego pośpiechu. Jednak każda chwila z Pulpetem ma jakąś wartość, liczy się, jest należycie wykorzystana. Nie mam syndromu leniwca-kanapowca. Jestem potwornie zmęczona, ale z drugiej strony mam wrażenie wykonanej misji matki. Pulpet cieszy się.

A poród coraz bliżej. Nie ukrywam, że mam pietra. Dla sąsiadki rodziców, która urodzi jedenaste dziecko, poród to pewnie będzie pierdnięcie. Za pierwszym razem szłam na żywioł, nie wiedziałam co mnie czeka - a okazało się, że ostatnie bóle były straszne, wierciłam się na łóżku jak epilepsja. Jednak po tym jak Pulpet wyskoczył, odczułam tak OGROMNĄ ulgę, jakiej jeszcze w życiu nie czułam. Teraz mogę się do tego przygotować psychicznie, uczyć się oddechów. Boję się tego, że mąż chce tym razem być przy porodzie. Dla mnie poród to była rzeźnia, nie wiem po co on się tak upiera. Od samego siedzenia na porodówce i wysłuchiwania jęków towarzyszek robiło mi się słabo. On jest taki hojrak.

Zobaczymy jak będzie tym razem. Mówią, że drugi poród łatwiejszy i lżejszy, ale na forach różnie się wypowiadają. Moja mama za drugim razem nie mogła urodzić, a była już po terminie - w dodatku nie mieli wolnych sal i leżała na korytarzu. Dobra... lepiej nie myśleć. Wystarczy spojrzeć na księżną Kate - rano poszła, wieczorem wyszła. Dała dobry wzór do naśladowania.

Jednak poród to chwila, zastanawiam się jak my podołamy z dwoma maluchami na 43 m^2. Mąż zaproponował, że będzie spał z Pulpetem w dużym pokoju, a ja ze Schabem w sypialni. Dla mnie byłoby to dobre rozwiązanie pod warunkiem, że Pulpet przestanie budzić się w nocy i wołać MAMAAAAA. Raz śpi ładnie całą noc, a raz obudzi się z rykiem. Coś mu się przyśni i woła mnie na całe gardło, aż człowiekowi serce staje ze strachu. 

Ah życie rodzica... w chwilach załamania i kryzysu słucham tę panią. Dr Jadwiga Pulikowska - warto posłuchać.




4 komentarze:

  1. Wszystkie twoje obawy sa jak najbardziej normalne. 35 tydzien duzo w moim zyciu znaczy,bo wtedy urodzil sie moj drugi Synus. Ja pewnie chodzilam z rozwarciem,a ze w Irlandii nie badaja ginekologicznie to juz inna historia i podobnie jak Ty bylam hen daleko. Dzien przed porodem (jakbym cos wyczula), spakowalam walizke ,a potem wszystko dzialo sie bardzo szybko. O 10 skurcze co 7 min, przyjazd do szpitala 11.30. Mlody urodzil sie o 12.28 (do 12 musialam czekac na powrot Meza,bo myslal,ze to falszywy alarm i wracal do pracy). I zapewniam Cie,ze urodzenie Schabulka bedzie prostsze!!!! To juz ostatnia prosta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pójdzie w miarę gładko jak za pierwszym razem. Zazdroszczę Ci tak szybkiego porodu!!

      Usuń
  2. Tez mam stresa, to chyba normalne:-)

    I widze,ze mamy podobny metraz, my 41 m i sie zastanawiam jak to bedzie.... trzeba sie bedie dobrze zorganizowac izbednych gratow nie trzymac:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki dzieci będą małe jakoś się pomieścimy, ale jak urosną, zaczną przychodzić koledzy, to będziemy musieli się jakoś przeorganizować :)

      Usuń