czwartek, 17 grudnia 2015

Kiepsko

Jestem tak zrozpaczona, że koniec. Przeżywam pierwszy raz, że tak bardzo się o kogoś martwię. A to jest moje dziecko. Byliśmy na kontroli w Katowicach, jechaliśmy 4 godziny w jedną stronę i na badaniu okazało się, że lewe serce się powiększyło i coraz lepiej funkcjonuje. Jednak echo wykazało płyn w płucach po zabiegu, a ekg jakiś nierówny rytm serca. Na początku lutego musimy położyć się do szpitala na parę dni. Schab dostanie Holtera i będą go dalej obserwować. Na domiar złego, poszłam dzisiaj do pediatry, aby zbadał małego, bo nie podoba mi się, że nie słychać go gdy mocno płacze. Moje wątpliwości zostały rozwiane już wcześniej, gdy okazało się, że przez moje małowodzie w ciąży i odwodnienie, dziecko nie miało miejsca w brzuchu by ćwiczyć mięśnie. Urodził się z HLHS i obniżonym napięciem. Jest mu potrzebna niezwłoczna rehabilitacja neuro-rozwojowa.

Pediatra wypisał mi skierowanie do neurologa i kazał dowiedzieć się o miejsce w poradni rehabilitacyjnej. Neurolog dziecięcy w moim mieście - jeden nie odbiera telefonów, drugi od 4 stycznia przyjmuje rejestracje. Rehabilitacja - wolny termin w marcu 2016, w trybie pilnym 14 stycznia. Jeszcze wczoraj miałam leczenie kanałowe zęba, bo mnie niemiłosiernie bolało przez prawie 2 tygodnie. Szalę goryczy przelał fakt, że zapisałam jutro prywatnie dziecko do neurologa i sama będę musiała z nim jechać do Poznania. Ponad 80km. Wizyta o 18.00 - 150zł.

Ja oczywiście jestem mało-domyślnym człowiekiem. Jarek na brzuchu trzyma główkę bardzo ładnie, szeroko się do nas uśmiecha, rozgląda się wszędzie, przesuwa wzrok i głowę za ruchomym przedmiotem, wkłada rączki do buzi, nie chce leżeć w łóżeczku za długo. Niby lekarz mówi, że to wszystko można zrehabilitować i go doprowadzić do normalności, ale ja już powoli wysiadam. Patrzę na normalne matki, które mają normalne zdrowe dzieci. Karmią piersią, niemowlęta są wesołe i radosne, zdrowo płaczą. Normalnie się rozwijają. Gdy byłam w szpitalach, matki karmiły dzieci swoim mlekiem, a ja chciałam się rzucić z okna, bo mój nie mógł. Nawet smoczka w buzi nie utrzymał. Tak bardzo chciałam go karmić piersią. Czuję się wręcz gorszą matką!

Kardiolodzy mnie opierdalają, że lekarstw nie przedłużyłam, pediatra mnie opierdala, że zwlekałam z rehabilitacją. A ja w domu mam jeszcze 2-letniego dzieciaka, który najchętniej wisiałby na mnie cały dzień. Na męża nie chce już donosić, bo musiałabym całą noc ten post pisać. Wszystko wisi na mojej głowie.

A czaszkę moją rozsadzają potężne wyrzuty sumienia. Mogłam dbać o tę ciążę, dużo wody pić - zwłaszcza, że upały były okropne. Nie denerwować się co mi kto powie. Nie przejmować się docinkami męża. Nikt o mnie nie dbał, to  ja o siebie nie miałam siły zadbać. Strużki łez płyną mi po policzkach, bo problemy mam ogromne, a ja nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Do lekarzy muszę jeździć w dalekie podróże, a drugie dziecko w domu domaga się mamy na wyłączność. Serce mnie pobolewa, zaczynają zęby wypadać. Jestem wykończona. Nie wiem co będzie z Jarkiem, wszystko mnie boli, oczy mam napuchnięte od płaczu. Okropnie. Nie mam siły żyć. Nawet te święta mam gdzieś :(


5 komentarzy:

  1. Biedactwo, kurde, tak mi Ciebie żal. Szkoda,ze nie mieszkasz blisko,pomoglabym Ci. Powiem,że musisz to przetrwać!!! My matki mamy niesamowitą siłę!!!
    Kto da radę jeśli nie my?

    Odwagi!!!

    Jaruś jest jeszcze malutki, dużo nadrobi,ale to pewnie prywatnie i koszta...najtrudniej,ze jesteś z tym wszystkim sama.

    Nie obwiniać się o ciążę, bo są kobiety,które wcale o siebie nie dbają, palą papierosy a rodzą zdrowe dzieci.

    Co do kp to w takim stresie i oddaleniu od dziecka utrzymać laktacje to byłby cud....

    Nie obwiniaj się i nie załamuj, dzieci potrzebują cię silnej.

    Co do zęba. ...może cię to po cieszy,ją od miesiąca robie powtórnie kanałowe siódemki i od tygodnia mnie nawala ten ząb. ...szkoda gadać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megi, dziękuję za słowa otuchy. Jarek jest naprawdę dzielnym dzieckiem i wierzę głęboko, że za parę lat będziemy się wszyscy z tego śmiali. Gdyby urodził się pierwszy, miałabym dla niego pełno czasu, ale urodził się drugi i muszę ten czas dzielić, a Pulpet jest zazdrosny i potrafi nas nawet uderzyć, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę. To mnie boli, że na Jarku muszę się skupić, ale Pulpet potrzebuje więcej uwagi. Jestem okropnie tym wszystkim zmęczona i zmartwiona :( za dużo się tego wszystkiego nawarstwiło. Wiara mnie tylko ratuje i słowa otuchy, bo jestem krok od depresji :( sił niedługo braknie. Mam czasem takie myśli, żeby rzucić wszystko i uciec, żeby mi wszyscy dali spokój :(

      Usuń
    2. Musisz się trzymac dla siebie, dla dzieci. Wierzę,że musi sie wam poukładać wszystko. Zdaje sobie sprawę, że jest Wam niezwykle ciężko. Bardzo, bardzo żal mi Was i tych nawarstwionych problemów, ale wszystko jest do przejścia,byle zdrowie dopisało i tego bezcennego zdrowia życzę Wam po stokroć!

      Nawet sobie nie potrafię wyobrazić jak sie martwisz. Mam nadzieję, że masz wsparcie w reszcie rodziny. Święta aby były dla Was dobre i spokojne...by Bóg dodawał Ci sił na każdym kroku!

      A starszy syn, wiem że to trudne, ale taki okres,musicie przeżyć. Jemu nic nie będzie, on to zapomni, że teraz z wiadomych względów miałaś mniej czasu. Moja córka ma 3,5m-ca,syn 3lata i też zazdrosny...tego się nie da uniknąć.

      Jakbyś czegoś potrzebowała bardziej prywatnie to śmiało też możesz do mnie napisac. Adres email jest u mnie na blogu.

      Ściskam i trzymaj się tam!

      Usuń
  2. Basiu kochana... wiem co czujesz... ja sie tez obwinialam, ze nie oszczedzalam sie w ciazy, ale jak mialam gdy w domu byl roczniak? Moj Misiu urodzil sie w 35 tygodniu I nie plakal do 6 tygodnia zycia. Nie plakal! Nie wydal z siebie zadnego dzwieku tylko pojekiwal. Pozniej to nadrobil! Basiu, glowa do gory!!! Wiem, ze jest ci ciezko, wiem, ze upadasz z sil, wiem!!!!!
    Karmieniem piersia sie nie doluj prosze, ja tez przezywalam, ale dajesz dziecku to co najlepsze. Sama siebie. A tam, mowi sie trudno.
    Bardzo chcialabym zebys do mnie napisala maila. Jak tylko bedzie ci zle. Z przyjemnoscia zostane twoja wirtualna przyjaciolka.
    Basiu, jak ciebie zabraknie to kogo bede mialy dzieci? Ojciec sam ich nie wychowa, moze jeszcze zabiora ich do domu dziecka.. tegl chcesz?
    Nie!!!!
    Wiec nie poddawaj sie.. spokojnie...tule mocno...
    Napisz : minioweszczescie@gmail.com

    OdpowiedzUsuń